czwartek, 15 sierpnia 2013

Sławomir Mrożek nie żyje

image
Było zimne listopadowe popołudnie. Stałem w długiej kolejce osób w warszawskim Empiku Junior, czekając na spotkanie z Mrożkiem z okazji promocji jego korespondencji z Lemem. Na eleganckich stojakach leżały równo ułożone tomy w ciemnoniebieskich okładkach. Cena - 59,90 - nie tyle odstraszała, co uniemożliwiała mi zakup. Wziąłem więc z domu kilka książek Mrożka na wypadek, gdyby miał podpisywać.
Okazało się, że nie tylko będzie podpisywać, ale nic więcej nie zrobi. Nie będzie klasycznego spotkania autorskiego z pytaniami i egzegezami utworów sprzed 50 lat. 
Mrożek już wtedy, dwa lata temu, był bardzo osłabiony. Napisanie dedykacji, składającej się z dwu słów “dla Kuby” zajęła mu około minuty. Nie męczyłem go, jak inni, pytaniami i zapewnieniami o uwielbieniu dla jego twórczości. Po prostu podziękowałem, uścisnąłem spoconą dłoń i poszedłem.
Mrożek nie był dla mnie nigdy pisarzem najważniejszym, kształtującym. Lubię jednak jego króciutkie opowiadania, których proste i celne frazy zapadają w pamięć. Np. ta z Wesela w Atomicach - "Na niebie pojawiła się gwiazda. Dzieci rzucały w nią kamieniami".
Był więc dla mnie bardziej autorem pełnych dyskretnego humoru i groteski opowiadanek (“Słonia”, “Półpancerzy”) albo absurdalnych rysunków, niż egzystencjalnych dramatów w rodzaju “Tanga” czy “Emigrantów”. Był wyrazicielem bliskiego mi poglądu, że absurd, ironia, persyflaż są dobrym antidotum na wiele naszych problemów.
Zmarł dzisiaj rano. Miał 83 lata.
image
Obecny nieboszczyk z przyszłym.

sobota, 3 sierpnia 2013

Złapałem Trójkę!

Pod koniec mojego pobytu na działce udało mi się ujarzmić stare radio tranzystorowe Sony, które dziadek kupił w stanie wojennym w Peweksie. Po długim i bardzo delikatnym kręceniu gałką udało mi się złapać moją ulubioną stację - Trójkę. Ucieszyłem się niezmiernie, bo zawsze darzyłem ją wielką sympatią.

Nie jestem rzecz jasna z pokolenia tych, którzy dzięki Trójce poznawali muzykę i nagrywali Zeppelinów i Purple’ów na kasety magnetofonowe. Ale zostałem - mam nadzieję, źe nie zabrzmi to patetycznie - “wychowany” w trójkowym etosie.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Do prostego człowieka

Dzisiaj kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie zamierzam wygłaszać referatów w obronie albo przeciwko Powstaniu. Niech komentarzem będzie ten wiersz Juliana Tuwima z 1929 pt. “Do prostego człowieka”.
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy “do ludności”, “do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysiączną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić “historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie “żołnierzyków”. -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: “Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
“Bujać - to my, panowie szlachta!”