czwartek, 28 listopada 2013

8 najciekawszych jesiennych nowości wydawniczych (non-fiction)


Na przełomie jesieni i zimy opatulamy się szalikami, wkładamy czapki i rękawiczki, a i tak zimno jak w szwedzkim cyrku. Kiedy idę na mrozie ciemnoszarymi ulicami Warszawy, przyciąga mnie miłe, ciepłe światło księgarń - “Liberu” i “Prusa” na Krakowskim, Dedalusa przy Chmielnej i innych. Tam można się ogrzać i pobyć chwilę w otoczeniu książek.

Licząc na zmarzniętych przechodniów, wydawcy przygotowują na późną jesień najsmakowitsze kąski. Poniżej lista 10 najciekawszych według mnie nowości non-fiction (niebawem pojawi się podobne notowanie z beletrystyką). Zaczynajmy więc!

wtorek, 26 listopada 2013

Stefan Chwin o czytaniu


W najnowszym numerze magazynu “Książki” ciekawa rozmowa o czytaniu ze Stefanem Chwinem - pisarzem, eseistą i historykiem literatury z Gdańska.
Zawsze z wielką uwagą czytam eseje Chwina, które raz na jakiś czas ukazują się w “Tygodniku Powszechnym” - stawia ryzykowne, intrygujące tezy, nie poddając się częstej w dzisiejszej eseistyce “mowie-trawie”.
Tak jest i w wywiadzie dla “Książek”. Donata Subbotko zadaje łagodne pytania o rytuały związane z lekturą, ulubione miejsce w domu do czytania etc., które niejako wymuszają sielankową odpowiedź. Tymczasem Chwin rzecze:
W samym akcie czytania jest coś mocno dwuznacznego. Np. siedzi sobie czytelnik w fotelu pod miłą lampą, nogi w mięciutkich kapciach, pali papieroska i czyta opowiadania Borowskiego z Auschwitz. Zanurza się w dokładny opis poniżania, dręczenia i mordowania ludzi, smakując przy tym rytm zdań, jakość stylu i nienaganną trafność kompozycji. Ten kontrast zawsze mnie raził. Czytelnik, nawet najbardziej etycznie wyrafinowany, sprawia sobie za pomocą książki intelektualno-emocjonalną przyjemność obojętnie, jakich to rozdzierających spraw książka dotyczy.
Polecam cały wywiad. Mało jest tam może optymizmu, ale wiele mądrych i przemyślanych poglądów.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Bronisław Maj

image
W sobotnio-niedzielnej “Wyborczej” duży wywiad o Wisławie Szymborskiej z Bronisławem Majem. Polecam tę lekturę, sporo w niej przezabawnych anegdot o autorce “Martwej natury z balonikiem”.

Nie o Szymborskiej chciałem jednak, lecz o tym, który z taką dystynkcją i zarazem wielkim poczuciem humoru o niej opowiadał - Bronisławie Maju.

piątek, 15 listopada 2013

Nieważne “przyszłem” czy “przyszedłem” - ważne, że doszłem

image
Janusz Głowacki “Przyszłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”, Świat Książki, Warszawa 2013, stron 238.
Film Wajdy o Wałęsie obejrzałem. Nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, ale podobała mi się pielęgnacja  solidarnościowego mitu, który ostatnimi czasy próbowaliśmy sobie na różne sposoby popsuć.

Najnowsza książka Janusza Głowackiego to w pewnym sensie notatnik scenarzysty. Głowacki ze skąpstwa, jak zaznacza na początku, umieszcza w książce sceny, które nie weszły do filmu albo zostały brutalnie pocięte w postprodukcji oraz kilka pomysłów jak inaczej możnaby opowiedzieć historię przywódcy “Solidarności”.

poniedziałek, 11 listopada 2013

11 listopada

Portret Józefa Piłsudskiego pędzla Jacka Malczewskiego
Kiedy byłem mały, dziadek zabrał mnie na płac Piłsudskiego na uroczyste obchody święta 11 listopada z salwami i honorami.
Bardzo mi się podobało. Było zimno i uroczyście, niewiele z tego rozumiałem, ale wiedziałem, że uczestniczę w czymś ważnym i podniosłym. Oczywiście najbardziej ciekawiły mnie armaty.
Nie było to znowu tak dawno, ledwie kilkanaście lat temu. Ale nie było bójek, burd, zamieszek, rac etc. Potrafiliśmy uszanować narodowe świętości w zgodzie.
Piłsudski z Dmowskim gryźli się, ale dla dobra Polski potrafili się zjednoczyć. Tydzień temu na pogrzebie Tadeusza Mazowieckiego byli razem i Michnik, i Kaczyński - nie wyciągałbym z tego hurraoptymistycznych wniosków, ale może to dobry znak?
Moje pokolenie jest trochę jak dzieci pokłóconych rodziców. Dobrze by było, gdyby w tak ważne dni potrafili się pogodzić.

piątek, 8 listopada 2013

O krzyżu Jacka Markiewicza, prymitywnym szokowaniu i sztuce współczesnej

Motto:
Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
Nie należy zaniedbywać nauki o pięknie*
Może jestem staroświecki, może nie dorosłem do ukrytych znaczeń zawartych w sztuce współczesnej, ale zupełnie nie podoba mi się “dzieło” pana Jacka Markiewicza, w którym nagi facet ociera się o krucyfiks i dotyka go w sposób niedwuznaczny.
Pan Markiewicz, co trzeba przypomnieć, zasłynął swoimi wcześniejszymi pracami, w których przedstawiał siebie podczas masturbacji albo wystawiając w galerii w Orońsku ekskrementy.


poniedziałek, 4 listopada 2013

Książki, które otwierają się na właściwej stronie

Nie mam ostatnio nastroju do namiętnej lektury. Miotam się pomiędzy książkami, zaczynam i nie kończę.
Dzisiaj, desperacko poszukując jakiegoś duchowego posiłku, grzebałem w swoim księgozbiorze. Jakimś cudem książki bardzo często otwierają mi się na właściwej stronie. Tak było i tym razem.
Ściągnąłem z półki PIW-owskie wydanie “Pani Bovary” Flauberta z 1957 (po odwilży komunistyczne władze zaczęły pozwalać na wydawanie klasyki zachodniej literatury pięknej), które czytałem rok temu na działce.
Otworzyłem na losowej stronie i, sam błąkając się pomiędzy lekturami, znalazłem analogiczny problem u Emmy Bovary.
(…) Próbowała czytać poważne dzieła: historyczne i filozoficzne. Karol czasem zrywał się w nocy, myśląc, że wzywają go do chorego. “Idę, idę” - bełkotał.
A to był trzask zapałki, którą Emma pocierała, aby zaświecić lampę. Ale z czytaniem było jak z haftami, które, pozaczynane, poniewierały się w szafach. Brała książkę, rzucała ją dla innej i nie kończyła żadnej.
(przekład Anny Micińskiej)
Dla takich magicznych momentów, kiedy fikcja przylega do codzienności, warto czytać książki.
No cóż, dziś mogę tylko powtórzyć za Flaubertem: “Pani Bovary to ja”.